Izab przyjęć

Seth West

-Tutaj niestety będę musiał cie zostawić- powiedział ze smutkiem- muszę wracać, wisz sama, czas goni...- nastała chwila ciszy- Może dasz mi swój numer, chciałbym wiedziec co z tobą- powiedział- Ha jaki podstępik- pomyślał.

Nicole Richards

-Ok dobra nie ma sprawy, poradzę sobię- powiedziała wyjmując świstek papieru- a to jest moja wizytówka, dzwoń, mam nadzieję, ze będę mogła sie kiedyś odwzięczyć mojemu wybawicielowi- powiedziała węsząc podstęp.

Seth West

Uśmiechną i pocałował ją w policzek.

Nicole Richards

Przesunęła głowę tak, że pocałunek wylądował na jej ustach. Spojrzała na niego po czym go pocałowała.

Seth West

Zadowolony z obrotu wydarzań. Nie opierał sie pocaunkom- Za co to?- zapytał.

Nicole Richards

-Za pomoc, naprawdę dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Słyszałam, że musiałeś juz iść- zaśmiała się.

Seth West

-Skoro mnie tak bardzo wyganiasz- droczył sie- to idę- odszedł tuż przy drzwiach krzyknął- Zaaadzwonię!- i wyszedł.

Nicole Richards

Zśmiała się- Szaleniec- pomyślała, miejąc na myśli bardzie pozytywne znaczenie tego słowa. Weszła do gabinetu, na szczęście wszystko, co mówił Seth się dotwrdziło i wróciła do internatu taksówą.

Keira

przyjechały do szpitala - dzień dobry, prosze nam pomóc
- co się stało ? - spytał lekarz
- nagle zemdlała - powiedziała przerażona
- panie są z rodziny ? - spytał
- mhm..tak, jesteśmy rodziną..tu są dokumenty

Keira

usiadła z Caroline na korytarzu - ehh mam nadzieje że nic jej nie będzie - spojrzała wrogo na C. - wydaje mi się że zle na nią wpływasz..no ale może nie wyjaśniajmy sobie tego tutaj

Cassie Barnies

-Ja na nią źle wpływam? Hm może trochę za bardzo ją obarczam ale nic poza tym

Keira

- najlepiej daj jej spokój, nie jesteś małym dzieckiem..sama sobie poradzisz w Paryżu..możesz od czasu do czasu z nami wyjsc,czy do nas przychodzic, pogadac i to wszystko - powiedziała stanowczo - Cass ma swoje życie a ty swoje, ona była zupełnie inna, a gdy ty przyjechałaś wszystko .. - westchnęła - popsułaś. Wiem co zrobiłaś Cass kilka lat temu - spojrzala jej w oczy - tego się nie robi kuzynce

Cassie Barnies

-A chyba Ci chodzi o tego jej chłopaka? Widocznie nie był dla niej. Ale to był tylko niewinny żart nic więcej a ona już chyba zapomniała czy może sie myle?

Keira

zrobiła wielkie oczy i wstała z krzesła - niewinny żart ? to nie chce znac twoich innych żartów! - krzyknęła, rozejrzała się dookoła,przypomniała sobie że przecież jest w szpitalu,ucichła i usiadła - o tym się nie zapomina, Cass na pewno kochała tego faceta, to że ty nie potrafisz sobie znalezc miłości to już twój problem, ale niech chociaż inni będą szczęśliwi - powiedziała - a widze że ty już do każdego tutaj faceta startujesz - zdenerwowała się - jesteś fajną dziewczyną, ale niepotrzebnie wszystko psujesz swoimi ekhm..żartami